poniedziałek, 2 lipca 2012

10. Ocena: Więcej niż słowa


Oceniany blog: Wiecej-niż-slowa
Oceniająca: Luna

Pierwsze wrażenie:
Adres jest krótki i łatwy do zapamiętania. Plusuje u mnie, że jest w języku ojczystym, ma trzy polskie znaki, ale mogę przymknąć na nie oko. Podoba mi się napis na belce.
Rzut oka na szablon. Średnio.
4/5

Grafika:
Nagłówek nie przypadł mi do gustu. Jest trochę niewyraźny i miejscami przy postaciach wyraźnie widać zamazane krawędzie. Te napisy sprawiają, że wszystkiego jest za dużo i Więcej niż słowa ginie wśród nich.
Reszta jest uporządkowana. Wszystko znajduje się na odpowiednich stronach. Jedynie podsumowanie jest zbędne i niepotrzebnie tak bardzo rozciąga tę kolumnę.
8/10

Treść:
Format: na plus wyjustowanie rozdziałów, dzięki czemu wszystko wygląda ładnie i schludnie. Brakuje mi jednak akapitów. Zwiększyłabym też odstępy między akapitami, przez co tekst będzie lepiej czytelny bezpośrednio na blogu.
Typ i wielkość czcionki są w porządku.
2,5/5
Kreacja świata: biorąc pod uwagę, że jest to ff oparte na serii o „Harrym Potterze”, to wszystko zostało odwzorowane bardzo dobrze.  Ogromny zamek przesiąknięty magią wraz z przylegającą do niego w pełni magiczną wioską. Zarys jest bardzo dobry, można poczuć się, jakby ponownie zanurzyło się w świecie magii stworzonym przez panią Rowling. Na szczęście nie ma u Ciebie żadnych mugolskich zapędów, a spory fragment rozdziału o zaręczynach był jedynie dziwnym snem Elizabeth. Na początku myślałam, że chcesz popsuć to opowiadanie, ale na szczęście nie. Jedynie kursywa mi trochę nie pasowała, ale sądziłam, że to kolejne wspomnienie jak każde inne.
Nie podoba mi się takie naginanie świata czarodziejów, uczynienie z pani Rowling charłaczki (co jest dość popularnym zabiegiem). Po pierwsze ministerstwo nigdy, by się nie zgodziło na opublikowanie „Harry’ego Pottera” nawet, jeżeli nie wszystko jest prawdą. Od razu wyciszyliby całą sprawę, bo przez wzgląd na mugolaków wszystko by się rozniosło. Chwalący się krewni mają długie języki. Kilka rzeczy można zmienić (chociażby alternatywa dla Dziurawego Kotła), ale nie wszystko, o czym więcej w punkcie o bohaterach.
W przypadku tych alternatyw, mogłabyś opisać je dokładniej, szczególnie, że to nowe, nieznane nikomu obiekty. A we fragmencie z drzwiami wkradło się sporo chaosu.
Dodatkowo Anglia pozostaje Anglią i nie ma tam miejsca na przecieki z polskiej edukacji. Po wojnie stwierdzono, że powinniśmy kontynuować naukę wszystkiego, tylko skupić się bardziej na wybranych przedmiotach. Pozwolono nam jedynie na zrezygnowanie z Runów, Wróżbiarstwa, Numerologii i Mugoloznawstwa - wszystko odpuściłam. (Pozwolono nam jedynie na zrezygnowanie z runów, wróżbiarstwa, numerologii i mugoloznawstwa - wszystko odpuściłam.) Takiemu czemuś mówi się stanowczo: nie!. Jak sobie to wyobrażasz? Jeżeli komuś zależy na kontynuacji numerologii, wróżbiarstwa i starożytnych run, to po co ma się uczyć np. transmutacji, która jest dla niego jak fizyka dla większości współczesnych nastolatków? Dodatkowo taka osoba nie uciągnie takiego programu (jak Hermiona w trzeciej części). Dla uczniów (i nauczycieli zresztą też) jest to na rękę i nigdy nie wprowadzą po sumach jakichkolwiek obowiązkowych przedmiotów. W Anglii jest i pozostanie możliwość wyboru (zresztą w niektórych polskich szkołach także się go wprowadza). Nie ma też czegoś takiego jak poziom rozszerzony, to nie matura. Rozszerzeniem jest tam już samo dostanie się do klasy owutemowej.
7/10
Fabuła: schemat, schemat, schemat. Jedyną pozytywną nowością jest Konferencja, ale z opisu wynika, że bardzo wzorowana na różnych mugolskich imprezach tego typu.
Ale po kolei. Główny wątek miłosny między Elizabeth i Draco może i jest przewidywalny, ale tutaj ten schemat nie przeszkadza aż tak bardzo. Ostatecznie na tym skupia się większość wszelkich romansów, opowiadań i tym podobnych tekstów z tym wątkiem. Ogólnie jest przedstawiony ciekawie, nie ma natychmiastowego rzucania się sobie w ramiona, westchnień, pocałunków w okolicach pierwszego rozdziału i innych przegięć, które niestety zdarzają się nawet przy związkach uczennica – nauczyciel. U Ciebie oboje muszą dojrzeć do tego związku, najpierw przejrzeć na oczy, że w ogóle czują się dobrze w swoim towarzystwie, że to szybsze bicie serca jest skierowane właśnie do tej konkretnej drugiej osoby. Wszystko przebiega w odpowiednim i sensownym tempie. Lekkie przegięcie, to fakt, że Draco z Narcyzą będą obecni na świętach u Weasleyów i Potterów. Skoro oboje i tak spędzą wspólnie czas we Włoszech (słońce, eliksiry, ich dwoje i to uczucie między nimi (kto wie, czy jeszcze nie wspólny apartament)), to wspólne Boże Narodzenie jest niepotrzebne i naciągane. Niech trochę od siebie odpoczną i przemyślą wszystko w spokoju.
Wątek Lucjusza też bije schematem na kilometr. Dlaczego zawsze w opowiadaniach o młodym pokoleniu musi pojawić się jakiś następca Voldemorta, nieważne czy były śmierciożerca (zdecydowanie najczęściej spotykany), czy facet urwany z choinki? Zawsze jest zbliżony do Czarnego Pana lub jeszcze gorszy. W tym wypadku mogłaś pomyśleć nad czymś bardziej oryginalnym.
Sprawa z Konferencją zdecydowanie najlepsza i jest to wątek, na który czeka się z niecierpliwością. Najbardziej na plus ze wszystkich. W tle przewijają się także inne wątki ze zwykłego życia uczniowskiego w Hogwarcie i są jak najbardziej w porządku.
Nie wiem tylko, dlaczego czasem w słowach odautorskich twierdzisz, że akcja biegnie za szybko. Moim zdaniem jest w porządku. Wydarzenia płynnie następują jedno po drugim i nic nie ciągnie się jak flaki z olejem. Nie wyobrażam sobie, abyś miała zapychać wszystko dodatkowymi rozdziałami o niczym.
7/10
Bohaterowie: tutaj mam największy dylemat i opiszę ten punkt nieco inaczej niż zwykle. Na pierwszy ogień to, co u Ciebie najlepsze, a mianowicie uczniowie.
Elizabeth – główna bohaterka, wokół której kręcą się wszystkie wydarzenia jak przystało na narrację pierwszoosobową. Ambitna (w granicach rozsądku), wie do czego dąży, ma własne zdanie, wygadana, otoczona przyjaciółmi, lubi płatać figle oraz pyskować, w szczególności Malfoyowi. Potrafi zachować zimną krew w dramatycznych sytuacjach, jednak w niektórych zachowuje się jak idiotka. Miałam zamiar odmówić uczestnictwa w tym szlabanie, zapominając, że nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie. Jak to się w ogóle stało, że w tym momencie zapomniałam o tym, co zrobiłam? Rozumiem, że droczenie się z Malfoyem jest podstawą, ale nie popadajmy w skrajności. Dopiero co mieli ją wyrzucić ze szkoły, zniszczyć wszelkie marzenia o przyszłości, a ona nie potrafi przyjąć łagodnej formy kary.
Dodatkowo przewijają się taż inni przyjaciele i znajomi ze szkoły, najczęściej najlepszy przyjaciel, Ted Lupin. Wszyscy mają swoje konkretne cechy, nie są z papieru i stanowią przyjemny dodatek do przygód Elizabeth.
Nauczyciele. Fanfik fanfikiem, ale podstawy kanonu w postaci cech zapożyczonych bohaterów powinny zostać zachowane. A tak u Ciebie Neville stał się Remusem Lupinem, McGonagall Dumbledore’em (ta kobieta miała swoje zasady i nigdy, NIGDY, mówiąc kolokwialnie, nie nabijałaby się z innych, nie pozwalałaby na pyskowanie uczniom, nie okazywałaby nawet swoich uczuć, była to poważna kobieta z zasadami, a hasła do jej gabinetu wcale nie są zabawne), na koniec Draco wcielił się w Severusa Snape’a, ale nieco podkoloryzowanego. Jest nieco zdolniejszy (w końcu lepszy od Voldemorta), przystojniejszy i na deser alkoholik. Tego ostatniego jeszcze mogłabym wybaczyć, bo wiem, że wiele fanek uwielbia jego postać, ale resztę nie. Mogłaś na miejsce tych postaci wymyślić własne. Twojego dobrego i wyrozumiałego opiekuna Gryfonów, Twoją dyrektorkę, która lubi utarczki z Malfoyem. Wtedy to opowiadanie wyglądałoby o wiele lepiej.
Jednak gwóźdź do trumny to Harry Potter. Możesz go nie lubić, ale zrobiłaś z niego chore psychicznie dziecko w ciele dorosłego faceta. A na dodatek jego jedenasto czy dwunastoletni syn tego nie widzi i stroi fochy, gdy ktoś mówi mu prawdę. Proszę, spędza z ojcem świrem całe wakacje i jest ślepy na jego wybryki?
- Teddy! - krzyknął wesoło Potter. Teraz dostrzegłam, że w ręku trzymał siekierę. Najwyraźniej nie ja jedyna.
- Wujku... Po co ci ta... yhm... siekiera? - zapytał Lupin.
- Rąbałem cegły, kiedy pojawił się Malfoy i porwał mnie tutaj - odpowiedział całkowicie spokojnie Harry.
- Daj mu spokój, Lizzy. W te wakacje, kiedy Albus się przewrócił i rozbił kolano, o mało nie poszedł... yyy... wyrąbać całej Doliny Godryka - mruknął zawstydzony Ted.
- No nie! A kto wydzierał się, że zabije tego drania, który podłożył jego dziecku kamień pod nogi?! - Lupin z irytacji tupnął nogą. - Boże, ja nie chcę wiedzieć co by się stało, gdyby mnie tam nie było! Wrzeszczałeś, że zamordowali ci dzieciaka!
Ciocia Ginny wyjechała na dwa miesiące, a ja wolałem nie zostawiać wujka z dzieciakami. Sama rozumiesz. Zresztą i tak prawie nie podpalił całej Doliny Godryka.
I nie powiesz mi, że to jest normalne. Skoro go aż tak nie lubisz, trzeba było całkowicie pominąć jego postać lub nawet w ostateczności uśmiercić niż robić coś takiego.
5/10
Styl: ogólnie dobry, ale bez większego polotu. Czyta się przyjemnie, dodatkowy plus masz za to, że mimo iż nie lubię narracji pierwszoosobowych ze strony dziewczyny, to u Ciebie czytałam z przyjemnością i nie przeszkadzało mi to wcale.
Słownictwo także w porządku, Twoje największe błędy, to powtórzenia „być” i często pojawiające się „ażeby”. Nad tym pierwszym musisz popracować i starać się przekształcać zdania, w drugim polecam czasem użyć innych synonimów.
W nowszych rozdziałach nadużywasz także wielokropków. Tego znaku interpunkcyjnego nie stosuje się często i w dziewięćdziesięciu procentach u Ciebie wystarczy zwykła kropka.
7,5/10
Logika:
- Pieniądze i klucz do skrytki. Elizo, zostawiłem tam sporo pieniędzy na późniejsze lata. Tyle, ile masz, powinno wystarczyć na zakup potrzebnych rzeczy i oszczędności na rok w Hogwarcie. – To on się wybiera na tamten świat? Ile musi mieć oszczędności. Normalny rodzic skoro już musiał, to założyłby jej skrytkę, ale nie umieszczał tam aż takiej ilości pieniędzy. Za rok może dać jej znów pieniądze na wymianę.
Nie wierzę, aby żaden mugolak przed Elizabeth nie czytał „Harry’ego Pottera”.
Nauczyciele nie jeżdżą z uczniami pociągiem. Jak już wspominałam w świecie czarodziejów jest inaczej niż w Polsce, młodzież nie ma takiego nadzoru, a porządku pilnują prefekci i prefekci naczelni.
W Hogwarcie miałam jeszcze pewną przyjaciółkę. Nie ufałam jej jednak wystarczająco, bo wspomniana już wcześniej Anita McGlayer była plotkarą. Jedną z największych, jakie widział świat. – Skoro jej nie ufała, to nie mogła nazwać przyjaciółką, jedynie koleżanką
- Zapominasz się, chłopcze! – Do dorosłego faceta?
Wysłałam już patronusa do Ministerstwa, także wszelkie świstokliki do Hogwartu zostały wyłączone. – Co najwyżej mogli rzucić czar ochronny na zamek, nie „wyłączyć” świstokliki
Niech przyniesie eliksir na skutki uboczne Cruciatusa! – Coś takiego jak skutki uboczne nie istnieje, chociaż w opowiadaniach jest tego tyle jak grzybów po deszczu.
Staliśmy właśnie przed marmurowym pomnikiem Albusa Dumbledore’a, który uśmiechał się promiennie. Kolejna mugolska rzecz w tym zamku. Pomnik był martwy. Czarodziej z długą brodą stał nieruchomo i wesołymi oczyma badał ścianę naprzeciwko której stał. – W Hogwarcie nikt nie postawiłby mugolskich przedmiotów, dodatkowo posągi były martwe, nie spacerowały sobie jak obrazy, tylko stały spokojnie. Owszem, niektóre strzegły czegoś lub poruszały się jak np. chimera przy gabinecie dyrektora.
Nie można kota transmutować w człowieka, a już na pewno owo zwierzę nie posiada wtedy zdolności mowy.
2,5/5

Poprawność językowa
Wszystkie wypisałam z rozdziału pierwszego, szóstego, siódmego, ósmego i dziewiątego. I te na będące interpunkcją z pozostałych. Największy problem masz z ortografią w postaci dzielenia wyrazów, które należy pisać łącznie, brakiem haczyków i nazwami, poprawną budową dialogów oraz interpunkcją. Poprawy nie widać, miałam wrażenie, że w ostatnich rozdziałach nagromadziło się jeszcze więcej błędów, które nie pojawiały się we wcześniejszych. Rada na przyszłość, gdy zabierasz się za pianie jakiegokolwiek ff, to najlepiej najpierw sprawdzić, jak poprawnie zapisuje się charakterystyczne nazwy dla danego świata.

Rozdział I
Po tym, kiedy pierwszej nocy obudziłam się z krzykiem, wolały ażebym spała spokojnie. – przecinek
Od pamiętnego dnia, gdy Dracon Malfoy  odwiedził mój dom unikała mnie. – przecinek
Nie tak, jak na dziwoląga. – bez przecinka
- Owszem, równie odważny, co profesor Malfoy - odparł i zamyślił się na chwilkę. – bez przecinka
- Pan Draco powstrzymał Śmierciożerców przed wysadzeniem Hogwartu, jednocześnie skazując Snape’a na śmierć - powiedział smutno sprzedawca. – śmierciożerców; wypisuję raz, ale odnosi się do wszystkich późniejszych rozdziałów
Tuż za nią stał właśnie blondyn, który jak mniemała do tej pory, był tchórzliwą fretką. – przecinek
McGonnagall wspominająca bitwę o Hogwart, smutek wszystkich zgromadzonych. – McGonagall; także odnosi się do wszystkich rozdziałów, jak dobrze pamiętam od ósmego było już dobrze zapisane
Nie byłam przebiegła jak Ślizgon, ani inteligentna jak Krukon. – bez przecinka
Radziłam sobie doskonale jedynie na Zaklęciach i Eliksirach. – zaklęciach, eliksirach; nazwy przedmiotów małymi literami, także odnosi się do wszystkich późniejszych rozdziałów
Był Legilimentą i Oklumentą. – nie ma takich wyrazów, co najwyżej. Znał oklumencję i legilimencję.; także odnosi się do wszystkich następnych
Ja otoczyłam się szczelnym murem, tak by on nigdy nie był w stanie mnie zranić czymkolwiek, od czasów pamiętnej lekcji Eliksirów, z której wybiegłam z płaczem. – Ja otoczyłam się szczelnym murem tak, by on nigdy nie był w stanie mnie czymkolwiek zranić, od czasu pamiętnej lekcji eliksirów, z której wybiegłam z płaczem.
Najczęściej wtedy dostawałam szlabany. – szlaban; w danej chwili dostawała jeden
Wiedziałam to, bo mugolaki jeszcze częściej tracili punkty, niż sami Gryfoni. – traciły; bez przecinka
Jeśli jeszcze kiedyś użyje wobec mnie jakiejkolwiek słownej obrazy, to nie będę się bała żadnych szlabanów, czy też utraty punktów. – bez przecinka
Tonąc w swoich wyobrażeniach tego roku, zupełnie nie zauważyłam, jak do przedziału wchodzą moi przyjaciele. – weszli
Po śmierci Remusa i Nimfadory - rodziców Teddy’ego - byli... cóż, nietowarzyscy. Natomiast sam Lupin był dumny. Rozumiał i chociaż bolało był szczęśliwy, bo wiedział, że ma na kim polegać w każdej chwili. – powtórzenia
Jego wygląd często się zmieniał, bo odziedziczył po matce swój talent. – odziedziczył talent po matce
Właściwie jedyną rzeczą, w której byłam od niego lepsza, były Eliksiry. – powtórzenie, eliksiry
Nie mieli tak długich języków, jak dziewczyny i im można było bezgranicznie ufać. – bez przecinka
- Justin i Oliver spędzili je razem, ja też miałem dołączyć, ale Chłopiec-Który-Przeżył-By-Inni-Wpadli-W-Depresje... - przewrócił wymownie oczami. – Chłopiec, Który Przeżył, By Inni Wpadli W Depresję; także odnosi się do wszystkich następnych rozdziałów; wielka litera (wyjaśnienie poprawnej konstrukcji dialogów trochę niżej)
Naszym głównym tematem był Ted, gdyż Weasley’ówna nie do końca wiedziała, co ten do niej czuje. – Weasleyówna; także odnosi się do wszystkich następnych rozdziałów
Przyszedł po Pelerynę Niewidkę, którą wujek niezdara pożyczył Tedowi na pewien czas. – pelerynę-niewidkę; także odnosi się do wszystkich następnych rozdziałów
Młody Potter zapewnił Teda, że będzie mógł pożyczać tę Pelerynę, kiedy będzie miał na to ochotę. – powtórzenie; pelerynę
Nawet jeśli byłam obojętna na złośliwe uwagi profesora Malfoy’a, to z pewnością nie potrafiłam ukryć zirytowania, kiedy okazywał wobec nas niesprawiedliwość. – Malfoya; także odnosi się do wszystkich następnych rozdziałów, chociaż czasem napisane jest poprawnie
Przynajmniej Filius Flitwick mnie lubił, bo nie można było tego powiedzieć o szurniętej nauczycielce Wróżbiarstwa. Trelawney była dokładnie taka, jak opisała ją Rowling. Natomiast profesor Binns był najlepszym przyjacielem Irytka. Wcale nie był nudny, czasem wpuszczał nawet Irytka do klasy, ażeby ten narobił nam szkód! – powtórzenia; wróżbiarstwa
- Oho! - zawołał Ted. Trzymał w rękach Proroka Codziennego. – „Proroka Codziennego”; także dotyczy wszystkich późniejszych postów
Słodkie babeczki, z twarzą Gilderoy’a Lockharta? – Gilderoya
Wyraz twarzy wskazywał na to, że były to obelgi, natomiast nagłówek był wystarczająco duży, ażeby z łatwością przyciągnąć moją uwagę. – powtórzenie
- Teraz, kiedy Azkabanu nie pilnują Dementorzy, jest to zdecydowanie łatwiejsze niż wtedy, kiedy Syriusz Black tego dokonał - stwierdził Justin. – dementorzy
Pojawiał się przy nas całkowicie niespodziewanie, tak że dopiero jego głos przerywający ciszę, uświadamiał nas o jego obecności. – także lub przecinek przed „że”, a nie „tak”
Z tego, co było mi wiadomo, w pociągu musiała przebywać także Profesor Trelawney. – profesor; także odnosi się do wszystkich następnych rozdziałów, jednak czasem pisane jest poprawnie
- Dzień dobry, panno Seymour - powiedział profesor nie zaszczycając mnie spojrzeniem. – przecinek
- Zakładam, że nie rozmawiał pan dzisiaj z wieloma osobami, jeśli nie wie pan, dlaczego przed chwilą stwierdziłem, że panu współczuje, panie profesorze - z opresji wybawił mnie Ted, a o jego spokoju świadczyły teraz jasno niebieskie włosy. – współczuję; jasnoniebieskie
- De facto, rozmawiałem dzisiaj jedynie z profesor Trelawney, która pierwszy raz od kilku lat, stwierdziła iż jestem w śmiertelnym niebezpieczeństwie. – lat stwierdziła, iż
- Pański ojciec uciekł z Azkabanu, panie profesorze - odrzekłam całkiem obojętnie, ale nie spuściłam wzroku z jego twarzy, tak jak moi przyjaciele, w momencie, gdy to powiedziałam. – twarzy jak moi przyjaciele w momencie, gdy
Więcej niż oczy ludzi, którzy z Oklumencją nie mieli nic wspólnego, a to było dla mnie bardzo dziwne. – oklumencją; także odnosi się do wszystkich następnych rozdziałów
- Prorok Codzienny to stek bzdur i plotek - syknął profesor i po chwili zastanowienia wyrwał gazetę Teddy’owi. – „Prorok Codzienny”; Tedowi lub Teddy’emu
Jednym szarpnięciem przytargał ją na pół, niszcząc zdjęcie swojego ojca. – przedarł

Rozdział II
Zdyszana wbiegłam na Wielka Salę - oczywiście byłam już spóźniona. – do Wielkiej Sali
Nie była to Czarna Magia, ale... Biała Magia wcale nie była mniej niebezpieczna. – czarna magia; biała magia; także odnosi się do wszystkich następnych rozdziałów
- Bocian lepiej by się sprawdził - mruknęłam, za nim zdążyłam się powstrzymać. – zanim
- Dajże spokój, ona nie pyskuje tylko się cieszy - stwierdziła dyrektor, chociaż w głębi duszy czułam, że ona doskonale wiedziała, jakie mam stosunki z Malfoy’em. – stwierdziła dyrektorka; Malfoyem

Gdy w dialogach po wypowiedzi bohatera nie pojawiają się słowa powiedzieć, zapytać i tym podobne synonimy, to stawia się kropkę i zdanie po myślniku zaczyna z wielkiej litery.
- Minerwo, nie masz bladego pojęcia, w co mnie wpakowałaś - Mistrz Eliksirów westchnął i wywrócił oczami.
- Minerwo, nie masz bladego pojęcia, w co mnie wpakowałaś. - Mistrz Eliksirów westchnął i wywrócił oczami.
- Ma pan kilka miesięcy, ażeby przyzwyczaić się do tej myśli - wyszczerzyłam zęby.
- Ma pan kilka miesięcy, ażeby przyzwyczaić się do tej myśli. - Wyszczerzyłam zęby.

Rozdział III
Gdyby portrety się mnie zapytały dlaczego tutaj siedzę, nie musiałyby pana ściągać pod Wieżę. – wieżę
Tuż pod Wieżą Gryffindoru zdałam sobie sprawę z tego, iż zapomniałam zapytać profesora Longbottoma o hasło do Pokoju Wspólnego. – pokoju wspólnego; także odnosi się do wszystkich następnych rozdziałów

Rozdział IV
Znosiła to dzielnie, do póki nie zaczął szydzić z jej zainteresowania „Harrym Potterem”. – dopóki
Wiedziała, że może przypłacić to punktami od Gryffindoru. – ujemnymi punktami dla Gryffindoru; także odnosi się do wszystkich następnych rozdziałów
Pędem rzuciła się w kierunku Wieży Gryffindoru, chcąc znaleźć się jak najdalej od pijanego Opiekuna Slytherinu. – opiekuna
Rozejrzałam się w około. – wokoło
Czuje ucisk w klatce piersiowej. – czuję
- Obiecuje i jak chcesz to mogę ci nawet złożyć Wieczystą Przysięgę - wyszczerzył zęby. – obiecuję; przecinek; kropka i wielka litera
Cóż, zawsze wydawało mi się, że to oznacza nadzieje, ale Teddy był inny... – nadzieję
Blizna, którą zostawił mu na czole Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać była mocno widoczna. – Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać

Rozdział V
Impulsywny, spontaniczny, jak Gryfon! – bez przecinka
Ostrożnie odsunęłam się od niego, puściłam jego ramie i zrobiłam kilka kroków w stronę Teda. – ramię
Wysłałam już patronusa do Ministerstwa, także wszelkie świstokliki do Hogwartu zostały wyłączone. – ministerstwa
- Fretka to zawsze lepiej niż zidiociały baran, którego godłem jest kurczak - i wykłócali się tak jak dzieci, aż do czasu, kiedy wyszliśmy na Błonia. – kropka i wielka litera; błonia
Te propozycje były nęcące, jednak najbardziej przemawiała do mnie opcja wypicia Wielosokowego, przemienienie się w wujka Voldiego i zabicie obojgu - Pottera pod pretekstem Merlin - wie - jakim i Malfoy’a, bo użera się z idiotą, który ma siekierę. – obojga; Malfoya
Byliśmy właśnie na Dziedzińcu, gdzie znajdowało się jeszcze więcej uczniów, którzy spojrzeli teraz na mnie zszokowani. – dziedzińcu
- W każdym razie Dracon - powiedział to tak piskliwym głosem, przypominającym homoseksualistę, że ponownie zatrzęsłam się ze śmiechu. – Czyli każdy homoseksualista ma od razu piskliwy głosik? Jak dla mnie są to jak najbardziej normalni mężczyźni.


Rozdział VI
Byłam zła na siebie, za to co powiedziałam, po wyprawie do Zakazanego Lasu, ale z drugiej strony wygadywałam już większe głupoty i nigdy nie skończyło się to tak źle. – siebie za to, co powiedziałam po wyprawie
- Draco, dajże spokój - powiedziała Minerwa, widząc co się szykuje. – przecinek
- Z całym szacunkiem profesorze Malfoy, - mruknęła Elizabeth, ponownie nie mogąc utrzymać języka za zębami - ale pański ojciec udowodnił dzisiaj, że jest sadystą. – Z całym szacunkiem, profesorze Malfoy - mruknęła Elizabeth, ponownie nie mogąc utrzymać języka za zębami - ale pański ojciec udowodnił dzisiaj, że jest sadystą.
Być może nawet większym, niż Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. – bez przecinka; Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać
- Do kurwy nędzy, nie ma racji i ty dobrze o tym wiesz! - ryknął i nim zgromadzeni zdążyli się obejrzeć, w kominku zapłonęły zielone płomienie, w których zniknął, Mistrz Eliksirów i nauczyciel w Hogwarcie, Draco Malfoy. – bez przecinka; lepiej by brzmiało, gdyby zostało tylko jedno określenie albo Mistrz Eliksirów, albo Draco Malfoy
Osobiście dostarczył nam zgodę, na Twój udział w Konferencji Eliksirów. – bez przecinka
Mama mnie pozdrowić? – Mama miałaby mnie pozdrowić?
Kochał ją, ogromnie ją kochał, ale nie podobało mu się, że przestała mnie traktować jak córkę, tuż po tym kiedy okazało się, że jestem czarownicą. – córkę tuż po tym, kiedy
To było przykre i trudno było to znieść. – powtórzenie
Czułam się jak ostatnia kretynka wpierając jej, że chodzę do szkoły z internatem po drugiej stronie Anglii. – przecinek
Z tego co wiemy, przypłaciła Pani swoją odwagę bólem, zadanym przez Lucjusza Malfoy’a, którego mój mąż, Ronald aktualnie poszukuje wraz z innymi Aurorami. – bez przecinka; Malfoya; aurorami
Będę dostępna tylko przez świętami - powiedziałam i wiedziałam, że w tej właśnie chwili wypadałoby powiadomić moją przyjaciółkę, o zbliżającym się wydarzeniu. – przed; bez przecinka
- Wyciągnęłam to siłą od Teddy’ego, kiedy wrócił z gabinetu dyrektorki, po tej  akcji w Zakazanym Lesie - powiedziała, a widząc moją minę szybko dodała - eee... Nie, spokojnie! – po „dodała” dwukropek
Tylko ja wiem, o tym wszystkim. – bez przecinka
- Przepraszam Victorie... - mruknęłam zawstydzona. – przecinek; bez wielkokropka
- Dzięki Victorie - wyszczerzyłam zęby. – przecinek; kropka, wielka litera
Dziesięć punktów od Gryffindoru, za zawracanie głowy nauczycielowi. – Minus dziesięć punktów dla Gryffindoru za zawracanie głowy nauczycielowi.
- Lizzy... ja faktycznie mam teraz Transmutacje i jeśli nie dotrę pod salę w ciągu dwóch minut, będę spóźniona - mruknęła Victorie, ale wcale się nie ruszyła. – transmutację
- Obiecałeś mi do cholery! - wrzasnęłam, gdy cała moja złość wezbrała się we mnie. – przecinek
Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że powstały specjalne zaklęcia zmieniające pogodę... kto wie, czy tak nie było? – przecinek
- Elizabeth, - powiedziała Anita - dlaczego się tak denerwujesz? – bez przecinka
- Dziesiąty raz dzisiaj strąciłaś moją kaczuszkę, do kąpieli! - zdenerwowała się. – bez przecinka
McGlayer przycisnęła ją mocniej do siebie, a z zabawki wydobył się pisk, przypominający odgłos, który wydał z siebie Justin, kiedy biegał po całym Hogwarcie (a trzeba przyznać, że jest szybki), bo ubzdurał sobie, że Czekoladowa Żaba chce go zjeść. – czekoladowa żaba
- Żartuje przecież! – żartuję
On nie widzi świata po za tobą! – poza
Bierz te Cynamonowe Szpadle i idziemy. – cynamonowe szable
Ruszyłyśmy dróżką, ku domowi. – bez przecinka
Był ogromny. Jego okna były zabite deskami. – powtórzenie
Można byłoby rzec, że przebrał się za Severusa Snape’a, gdyby nie fakt, że jego usta były w kolorze różowych landrynek - i wbrew pozorom nie był to efekt metamorfomafii, lecz najzwyklejszej, różowej szminki. – powtórzenia
Duchy natychmiast ustawiły się, w okręgu dookoła okna, a ja, Justin i Olivier stanęliśmy za Lupinem, który stał tak, że Victorie miała znaleźć się naprzeciwko niego, gdy wejdzie. – bez przecinka; Justin, Oliver i ja (siebie wymienia się zawsze na samym końcu); powtórzenie
- Moja ciotka, zawsze kiedy kot sikał na wycieraczkę, sikała zaraz po nim i przez to wiecznie mieliśmy obsikaną wycieraczkę... - wtrącił żałośnie Justin i zdawało się, że był to tekst wyrwany z kontekstu jego rozmowy z Olivierem. – ciotka zawsze, kiedy
Zarówno Whitehourse, jak i Fenton przeraźliwie szlochali. – bez przecinka
Za to sam Lupin stał lekko otępiały i wpatrywał się w Victorie i z szerokim uśmiechem. – spójnik niepotrzebny
- Nie prawda! - odezwał się pomysłodawca, a ja zachichotałam. – nieprawda
- Mogliście mi wcześniej powiedzieć, co dokładnie zamierzacie zrobić w Wrzeszczącej Chacie... – we Wrzeszczącej Chacie
Przechadzałam się dróżką i nie miałam niebieskiego pojęcia, dokąd ona może prowadzić. – zielonego pojęcia (nawet jeżli jest to sen); bez przecinka
Słońce grzało, chociaż nie było tak ciepło, jak w lecie. – bez przecinka
W rzeczywistości, czekał na nią właśnie tam. – bez przecinka
Cieszyłam się, że te oświadczyny wcale nie mają się odbyć w Wrzeszczącej Chacie, bo blondynka prędzej by nas zabiła, niżeli zgodziła się wyjść za mąż. – we
Po wojnie Ted dostał sporą ilość pieniędzy, za zasługi rodziców. – bez przecinka
Ta kobieta wydawała Żonglera i nie raz słyszałam, że jest nienormalna. – „Żonglera”
Mając otwarte oczy widziałam Anitę, z szeroko otwartymi ustami i Leo, która akuratnie drapała się po plecach. – oczy, widziałam Anitę z
Błyszczały bardziej, niż kiedykolwiek dotychczas. – bez przecinka

Rozdział VII
Świętowanie przeniosło się z Hogsmeade, do Wieży Gryffindoru. – bez przecinka
Siedziałam na fotelu przed kominkiem, zupełnie nie czuła na to, co się dzieje dookoła. – nieczuła
Ograniczałam się jedynie, do oceny wyglądu, gdy Anita mnie wypytywała. – bez przecinka
Od pięciu minut próbuje zwrócić na siebie twoją uwagę - stwierdził, przyglądając mi się badawczo. – próbuję
Zupełnie, jak jego ojciec, a moja niedoszła ofiara. – bez przecinka
Przeczesał ręką włosy i rozejrzał się po Pokoju. – pokoju; też odnosi się do wszystkich późniejszych rozdziałów
- Wkrótce będzie po ciszy nocnej, ale jak chcesz to mogę ci pożyczyć Pelerynę - zaproponował po chwili. – przecinek; pelerynę
- Nie planuje dzisiaj żadnej nocnej eskapady. – planuję
Albo raczej w dziadka, bo James senior podobno był inteligentniejszy, niż Harry. – bez przecinka
A właściwie to mam i właśnie się w nim znajduje. – znajduję
Zerknęłam w swoje odbicie i tak jak się spodziewałam, wcale nie ujrzałam mojego profesora. – przecinek
Jej usta poruszały się i choć nic nie słyszałam, od razu wiedziałam co mówi. – przecinek
Była dumna i twierdziła, że bardzo mnie kocha. W tle widać było dom. Nie był jakiś specjalnie piękny, ale za to ten pierwszy, który zapamiętałam z dzieciństwa. – powtórzenie
Jego palce musnęły moje ramie przez cienki materiał peleryny. – ramię
- No, Seymour, - uniósł brew - nie masz nic do powiedzenia? – No, Seymour. - Uniósł brew. - Nie masz nic do powiedzenia?
Mimo wolnie zadrżałam, a on uśmiechnął się triumfalnie. – mimowolnie
Dorobiłaś się szlabanu, na następny tydzień - odparł ironicznie, a w szarych oczach zabłysło zadowolenie. – bez przecinka
- Myślę, że już to przerabialiśmy, panie profesorze - odrzekłam zirytowana, wspominając w myślach moment, kłótni Malfoy’a i Pottera w ten nieszczęsny dzień, gdy z Tedem zawędrowaliśmy do Zakazanego Lasu. – bez przecinka
- To ja... powinienem cię przeprosić - stwierdził, po długim namyśle, a ja spojrzałam na niego, jak na kosmitę. – bez przecinka
Nie zakładałam, że od razu weźmie mnie na Konferencję z wielką radością, ani też nie wmawiałam sobie, że przestanie szukać na mnie haka. – bez przecinka
Podbiegł do nas nie kto inny, jak Fenton. – bez przecinka
Przez chwilę rozważał to co wydobyło się z moich ust, aż w końcu pojął znaczenie tych słów. – przecinek
- Niech ci będzie, córkowa, czy tam zięciulkowa, jak tam wolisz - odparł chłopak. – bez przecinka
Pomożecie mi, czy nie? – bez przecinka
- Kontynuuj - zachęcił go Justin, z miną szalonego naukowca. – bez przecinka

Rozdział VIII 
Przyznam, że sama lubiłam włóczyć się nocą po zamku, ale nie kiedy było to tak ryzykowne! – niekiedy
Nie dość, że rzucisz na siebie zaklęcie kameleona, to jeszcze będziesz miała Niewidkę - zaczął argumentować Teddy, a ja się załamałam. – niewidkę; złamałam/poddałam
- Idziemy, a jak nas złapią to przysięgam, że zginiecie nim w ogóle zdążycie wylecieć ze szkoły! – przecinek
-Chodź Lizz - usłyszałam z prawej strony. – przecinek
Czułam się niezręcznie rozmawiając z nim o tym na cichym korytarzu, nie widząc nawet jego twarzy. – przecinek
Od kiedy Malfoy przestał mi dokuczać, kompletnie wypadło mi z głowy, że ta konferencja jest coraz bliżej. – Konferencja
Moja amunicja nadal świeciła i dzięki Merlinowi, ani Binns, ani Irytek tego nie zauważyli. – i, dzięki Merlinowi, ani
Nauczyciel Historii Magii, który leciał tuż za nim, miał zmierzwione, siwe włosy, a ubrany był w garnitur. – historii magii; wszystkie duchy mają srebrne włosy, więc to określenie jest zbędne
Iryt zrobił szybki unik sprawiając tym samym, że ofiarą stał się nieszczęsny Albus Dumbledore. – przecinek
Och, pomnik nie tylko był zupełnie zdeformowany, ale miał też zieloną ospę za równo na twarzy, brodzie, jak i szatach! – zarówno; bez przecinka
- Nie da się nic zrobić - mruknęłam nieśmiało żeby przerwać przeraźliwą ciszę, ale profesor spojrzał na mnie z wyrzutem. – przecinek
Do gabinetu McGonagall wpadł nie kto inny, jak wściekły Malfoy. – bez przecinka
Oszalałaś Minerwo - zdenerwował się Dracon, a ja patrzyłam na niego kompletnie zaskoczona. – przecinek
Dlaczego nie jestem w Azkabanie za te wszystkie zbrodnie, które popełniłem? - szybko przemieścił się, tak że stał teraz między mną, a McGonagall patrząc jej w oczy. – się tak, że teraz stał między mną a McGonagall, patrząc jej
Mam dość tej twojej śpiewki - warknął na nią Malfoy, a ja kompletnie nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. – przecinek
Tak doskonale wiedział, co chce powiedzieć. – chcę
- Profesor McGonagall, - nie pogarszaj swojej sytuacji. Nie... nie będziesz odrabiała kary na tych szlabanach - ja... dziękuje. – Profesor McGonagall. - Nie pogarszaj swojej sytuacji. Nie, nie będziesz odrabiała kary na tych szlabanach. - Ja... dziękuje.
Profesor Longbottom powinien gdzieś się tu kręcić, niech odprowadzi cię do wieży - uśmiechnął się zjadliwie wiedząc, co mnie czeka. – kropka, wielka litera; przecinek
- Bomba miała trafić w Irytka, a nie w posąg - odpowiedziałam szybko, błagając w duchu Merlina, by nie zainteresowali się z jakich to powodów. – przecinek
- Krócej mówiąc Fenton wkopał cię w aferę, po czym sam zwiał do swojego dormitorium, tak? - zapytał już na głos Malfoy. – przecinek; tę
Zapadła pomiędzy nami cisza, która trwała, aż do chwili, kiedy dotarliśmy do Portretu Grubej Damy. – portretu
Dzięki Malfoyowi jeszcze się nie pakuje. – pakuję
Chwilami wydawało mi się, że śnie. – śnię
Och, nie jeden szlaban! – niejeden
- Nie interesują mnie żadni przystojni gracze Quidditcha, a już tym bardziej nowa moda. – qudditcha
Krążą pogłoski, iż Malfoy stał się okrutniejszy, niż Sami-Wiecie-Kto. – bez przecinka
Gdyby nie szybka reakcja Chłopca-Który-Przeżył, uczniowie zapewne znaleźliby się w ogromnym niebezpieczeństwie. – Chłopca, Który Przeżył
Przysłuchując się tym szeptom, przyszło mi na myśl, że rozmowa toczy się o Lucjusz Malfoyu i jego miejscu pobytu - mówi nasze tajemnicze źródło. – rozmowa dotyczy Lucjusza Malfoya
Zapewniam cię, że to nie Harry uratował Hogwart - powiedziałam cicho mając nadzieję, że to zakończy temat. – przecinek
Fakt, że Pan Potter jest nieodpowiedzialny i niezdarny, nie oznacza, że trzeba mi od razu przypisywać ratowanie całego Hogwartu. – pan
- Myślę, że to, co pisze Skeeter jest prawdą - odparł Potter, a sala zamarła wpatrując się w Mistrza. – przecinek; Mistrza Eliksirów/nauczyciela/profesora
- Nie bronię panu wierzyć w te bzdury, panie Potter, aczkolwiek... - zaczął chłodno Malfoy, ale teraz to ja mu przerwałam, mając nadzieję, że dostanę za to reprymendy z jego strony. – że nie dostanę
I zarówno ja, Ted jak i twój ojciec już byśmy nie żyli, gdyby nie profesor Malfoy, profesor Flitwick i profesor McGonagall! – Ted, twój ojciec i ja

Rozdział IX
Jeszcze przed chwilą byłam w dormitorium, żeby odłożyć rzeczy z lekcji, a teraz stałam tutaj zastanawiając się, co mnie czeka. – przecinek
Stał dumnie z założonymi na piersi rękoma, a jego szczupła wyrzeźbiona sylwetka została niesamowicie podkreślona poprzez ubranie. – rękami
- Myślałem, że to ja tu jestem nauczycielem, Seymour – stwierdził przyglądając mi się z uwagą i opierając o mahoniowe biurko. – przecinek
- Kusząca propozycja, ale chyba nie skorzystam – mruknęłam zastanawiając się, po co on mnie tu właściwie ściągnął. – przecinek
Założyłam ręce na piersi z niecierpliwością oczekując aż zacznie mówić. – przecinki
Powiedz mi... robiłaś coś w sprawie Passionencji? – bez wielokropka; passionencji; odnosi się do wszystkich rozdziałów
- Właściwie, to kompletnie o tym zapomniałam. - przyglądałam się teraz uważniej stalowym tęczówkom, ale nie mogłam z nich niczego wyczytać. – wielka litera
- Lepiej żebym usłyszała to od pana, niż pozwoliła swojej głowie snuć nienormalne domysły - zaśmiał się złośliwie. – przecinek; kropka i wielka litera
Widziałam jak powoli wznosi bariery ochronne. – przecinek
- Rusz się, Seymour – syknął idąc w kierunku wspomnianego wcześniej regału. – przecinek
Szczerze mówiąc w ogóle ich sobie nie wyobrażałam! – przecinek
Niestety nie udało mi się namówić Minerwy, żeby załatwiła mi do niej trumnę - powiedział Malfoy przypominając mi tym samym o swojej obecności w pokoju. – przecinek
Tylko ci bardziej sprytni, którzy znają się na transmutacji i powiększania w magiczny sposób pokoi. – powiększaniu
Szczerze mówiąc zaskoczył mnie tym zdaniem. – przecinek
- Jest jeszcze jedna, ja nigdy nie wykorzystuje swojej pozycji - syknęłam. – wykorzystuję
Nie masz całego dnia, a ja chciałbym cię teraz uprzejmie poinformować, że żadnej z tych ksiąg nie znajdziesz w Bibliotece, a także żadnej z nich stąd nie wyniesiesz. – bibliotece
Na zielonej, starej okładce pisało, „Legilimencja i Passionencja - jak połączyć te dwie dziedziny?”. – było napisane/zostało napisane; passionencja
- Powtarza się pan – mruknęłam, ale puścił uwagę mimo uszu. – tę
Z jego ust wydobywały się uwagi typu: „co za idiota”, „kretyn nie dotrwa do Owutemów”, „że niby Krukon?” i „bezmózgie palanty”. – owutemów
Właściwie nie przypominałam sobie, by kiedykolwiek dostała Troll lub Okropny na Eliksirach. – trolla lub okropnego na eliksirach; też odnosi się do wszystkich postów, w których pojawiały się stopnie
Nie miała tendencji do psucia wszystkiego i można ją było przekonać odpowiednimi argumentami, gdy miała odmienne zdanie na temat jakiegoś składniku, czy eliksiru. – bez przecinka
W 1647 roku UMMCŚ (Unia Ministerstw Magii Całego Świata) zaproponowała nauczanie w szkołach Oklumencji. – skoro to książka, to nazwa w całości, ewentualnie skrót w nawiasie; oklumencji
- Tylko mi jej nie zniszcz – mruknął w końcu odwracając wzrok i siadając za biurkiem. – przecinek
- A ja wyglądam na Pince, Granger, albo Sn... – urwał na chwilę - Nie oddaje czci książkom – warknął.- bez przecinka; kropka po „chwilę”; oddaję
- Jakie do cholery pomrukiwania?! – Jakie, do cholery, pomrukiwania?!
- Cóż, pan Lupin jest święcie przekonany, że Kamień Księżycowy sprowadzają dla nas Marsjanie z Wenus - rzucił, a ja z trudem opanowałam śmiech. – kamień księżycowy
Zamieściłam w tym eseju informację ponadprzeciętne i to nie pierwszy raz zresztą. – informacje
Za każdym razem, kiedy to robiłam, dostawałam Zadowalający. – zadowalający
Och, zresztą ja z każdej pracy miałam Zadowalający! – zadowalający
A Rey nieraz zdarzyło się złapać Powyżej Oczekiwań, choć nie miała połowy z tych informacji, które ja podałam! – powyżej oczekiwań
Przecież pan już mnie ma za kretyna - przypomniałam mu. – kretynkę
- Przecież ona ma lepsze oceny ode mnie - zerknęłam na niego niczego nie rozumiejąc. – przecinek
- Faktycznie mam wrażenie, że jej nie masz. – przecinek
- Wykonuje te prace najlepiej jak potrafię - powiedziałam po chwili. – wykonuję; przecinek
Masz zamiar uczyć się Legilimencji? - rzucił nie odpowiadając na moje uprzednie pytanie. – legilimencji, przecinek
- A dlaczego ty to zrobiłaś? - spytał, a widząc moją zdezorientowaną minę uśmiechnął się szelmowsko. – przecinek
Możesz sobie stracić szansę na Konferencję w każdy sposób. – tę
- Cześć Lizz! - zawołał wesoło, a ja poczułam przemożną chęć kopnięcia go w tyłek. – przecinek
- Angelina, Olivier będzie mi towarzyszył na chrzcinach, bo sama umarłabym tam z nudów, a teraz mamy to omówienia kilka spraw, więc mam nadzieję, że nam wybaczysz... – do; bez wielokropka
- Lepiej żebym nie widziała cię na oczy do czasu tych chrzcin! - syknęłam i użyłam na nim jednego z tych spojrzeń, które zwiastowały długą i bolesną śmierć. – przecinek
6/15

Dodatki
O mnie: poznałam Twoją osobę zarówno z Twojego punktu widzenia jak i Twoich przyjaciół i znajomych. Jedynie usunęłabym Twoje komentarze do wypowiedzi innych, zrobiłaś to na początku i to wystarczy. (niebieskiego pojęcia – zielonego pojęcia; przekręcanie związków frazeologicznych to błąd!). Popraw też literówki w wypowiedziach innych.
O Blogu: przydatna strona, nie mam żadnych zastrzeżeń, jedynie popraw błędy.
Bohaterowie: opisy mogą być, zawierają krótkie, najważniejsze informacje. Jedynie do zdjęć mam zastrzeżenie. Jeżeli już są, to wszystkie powinny mieć identyczny rozmiar, wtedy wygląda schludniej i ładniej. Na początku chciałam się przyczepić do Harry’ego, ale teraz nie dziwi mnie akurat to zdjęcie.
Do Draco: Zdarza mu się nadużywać alkoholu, ale nie wiele osób zdaje sobie z tego sprawę. – Z opowiadania wiem, że on jest alkoholikiem, to nie jest nadużywanie. Albo tu się pomyliłaś, albo przegięłaś w treści.
Linki: Są posegregowane, fajnie, że opisujesz w kilku słowach każde opowiadanie, jednak po pierwsze zwiększ czcionkę, bo nic nie widać, a z moją wadą wzroku muszę przyciskać nos do monitora, po drugie zrób coś, aby rozróżnić od reszty sam link, powiększ w stosunku do reszty, pogrub, podkreśl, cokolwiek.
Spis treści, spam bez zastrzeżeń.
3,5/5

BONUS
+ za narrację
+ za passionencję, bo to ciekawa zdolność
+ gratis ode mnie, bo jeden zabraknąłby do czwórki
3 punkty

Ilość punktów: 56/85
Ocena: PRZYJACIEL LEMURÓW (4-)