Oceniany
blog: Wiecej-niż-slowa
Oceniająca:
Luna
Pierwsze
wrażenie:
Adres
jest krótki i łatwy do zapamiętania. Plusuje u mnie, że jest w języku
ojczystym, ma trzy polskie znaki, ale mogę przymknąć na nie oko. Podoba mi się
napis na belce.
Rzut
oka na szablon. Średnio.
4/5
Grafika:
Nagłówek nie przypadł mi do gustu. Jest trochę
niewyraźny i miejscami przy postaciach wyraźnie widać zamazane krawędzie. Te
napisy sprawiają, że wszystkiego jest za dużo i Więcej niż słowa ginie wśród nich.
Reszta jest uporządkowana. Wszystko znajduje się na
odpowiednich stronach. Jedynie podsumowanie jest zbędne i niepotrzebnie tak
bardzo rozciąga tę kolumnę.
8/10
Treść:
Format:
na plus wyjustowanie rozdziałów, dzięki czemu
wszystko wygląda ładnie i schludnie. Brakuje mi jednak akapitów. Zwiększyłabym
też odstępy między akapitami, przez co tekst będzie lepiej czytelny
bezpośrednio na blogu.
Typ i wielkość czcionki są w porządku.
2,5/5
Kreacja
świata: biorąc pod uwagę, że
jest to ff oparte na serii o „Harrym Potterze”, to wszystko zostało odwzorowane
bardzo dobrze. Ogromny zamek
przesiąknięty magią wraz z przylegającą do niego w pełni magiczną wioską. Zarys
jest bardzo dobry, można poczuć się, jakby ponownie zanurzyło się w świecie
magii stworzonym przez panią Rowling. Na szczęście nie ma u Ciebie żadnych
mugolskich zapędów, a spory fragment rozdziału o zaręczynach był jedynie
dziwnym snem Elizabeth. Na początku myślałam, że chcesz popsuć to opowiadanie,
ale na szczęście nie. Jedynie kursywa mi trochę nie pasowała, ale sądziłam, że
to kolejne wspomnienie jak każde inne.
Nie podoba mi się takie naginanie świata
czarodziejów, uczynienie z pani Rowling charłaczki (co jest dość popularnym
zabiegiem). Po pierwsze ministerstwo nigdy, by się nie zgodziło na
opublikowanie „Harry’ego Pottera” nawet, jeżeli nie wszystko jest prawdą. Od
razu wyciszyliby całą sprawę, bo przez wzgląd na mugolaków wszystko by się
rozniosło. Chwalący się krewni mają długie języki. Kilka rzeczy można zmienić
(chociażby alternatywa dla Dziurawego Kotła), ale nie wszystko, o czym więcej w
punkcie o bohaterach.
W przypadku tych alternatyw, mogłabyś opisać je
dokładniej, szczególnie, że to nowe, nieznane nikomu obiekty. A we fragmencie z
drzwiami wkradło się sporo chaosu.
Dodatkowo Anglia
pozostaje Anglią i nie ma tam miejsca na przecieki z polskiej edukacji. Po wojnie stwierdzono, że powinniśmy
kontynuować naukę wszystkiego, tylko skupić się bardziej na wybranych
przedmiotach. Pozwolono nam jedynie na zrezygnowanie z Runów, Wróżbiarstwa,
Numerologii i Mugoloznawstwa - wszystko odpuściłam. (Pozwolono nam jedynie na zrezygnowanie z runów,
wróżbiarstwa, numerologii i mugoloznawstwa - wszystko odpuściłam.) Takiemu czemuś
mówi się stanowczo: nie!. Jak sobie to wyobrażasz? Jeżeli komuś zależy na
kontynuacji numerologii, wróżbiarstwa i starożytnych run, to po co ma się uczyć
np. transmutacji, która jest dla niego jak fizyka dla większości współczesnych
nastolatków? Dodatkowo taka osoba nie uciągnie takiego programu (jak Hermiona w
trzeciej części). Dla uczniów (i nauczycieli zresztą też) jest to na rękę i
nigdy nie wprowadzą po sumach jakichkolwiek obowiązkowych przedmiotów. W Anglii
jest i pozostanie możliwość wyboru (zresztą w niektórych polskich szkołach
także się go wprowadza). Nie ma też czegoś takiego jak poziom rozszerzony, to
nie matura. Rozszerzeniem jest tam już samo dostanie się do klasy owutemowej.
7/10
Fabuła:
schemat, schemat, schemat. Jedyną pozytywną nowością
jest Konferencja, ale z opisu wynika, że bardzo wzorowana na różnych mugolskich
imprezach tego typu.
Ale po kolei. Główny wątek miłosny między Elizabeth
i Draco może i jest przewidywalny, ale tutaj ten schemat nie przeszkadza aż tak
bardzo. Ostatecznie na tym skupia się większość wszelkich romansów, opowiadań i
tym podobnych tekstów z tym wątkiem. Ogólnie jest przedstawiony ciekawie, nie
ma natychmiastowego rzucania się sobie w ramiona, westchnień, pocałunków w
okolicach pierwszego rozdziału i innych przegięć, które niestety zdarzają się nawet
przy związkach uczennica – nauczyciel. U Ciebie oboje muszą dojrzeć do tego
związku, najpierw przejrzeć na oczy, że w ogóle czują się dobrze w swoim
towarzystwie, że to szybsze bicie serca jest skierowane właśnie do tej konkretnej
drugiej osoby. Wszystko przebiega w odpowiednim i sensownym tempie. Lekkie
przegięcie, to fakt, że Draco z Narcyzą będą obecni na świętach u Weasleyów i
Potterów. Skoro oboje i tak spędzą wspólnie czas we Włoszech (słońce, eliksiry,
ich dwoje i to uczucie między nimi (kto wie, czy jeszcze nie wspólny apartament)),
to wspólne Boże Narodzenie jest niepotrzebne i naciągane. Niech trochę od
siebie odpoczną i przemyślą wszystko w spokoju.
Wątek Lucjusza też bije schematem na kilometr.
Dlaczego zawsze w opowiadaniach o młodym pokoleniu musi pojawić się jakiś
następca Voldemorta, nieważne czy były śmierciożerca (zdecydowanie najczęściej
spotykany), czy facet urwany z choinki? Zawsze jest zbliżony do Czarnego Pana
lub jeszcze gorszy. W tym wypadku mogłaś pomyśleć nad czymś bardziej
oryginalnym.
Sprawa z Konferencją zdecydowanie najlepsza i jest
to wątek, na który czeka się z niecierpliwością. Najbardziej na plus ze
wszystkich. W tle przewijają się także inne wątki ze zwykłego życia
uczniowskiego w Hogwarcie i są jak najbardziej w porządku.
Nie wiem tylko, dlaczego czasem w słowach
odautorskich twierdzisz, że akcja biegnie za szybko. Moim zdaniem jest w
porządku. Wydarzenia płynnie następują jedno po drugim i nic nie ciągnie się
jak flaki z olejem. Nie wyobrażam sobie, abyś miała zapychać wszystko
dodatkowymi rozdziałami o niczym.
7/10
Bohaterowie:
tutaj mam największy dylemat i opiszę ten punkt
nieco inaczej niż zwykle. Na pierwszy ogień to, co u Ciebie najlepsze, a
mianowicie uczniowie.
Elizabeth – główna bohaterka, wokół której kręcą się
wszystkie wydarzenia jak przystało na narrację pierwszoosobową. Ambitna (w
granicach rozsądku), wie do czego dąży, ma własne zdanie, wygadana, otoczona
przyjaciółmi, lubi płatać figle oraz pyskować, w szczególności Malfoyowi.
Potrafi zachować zimną krew w dramatycznych sytuacjach, jednak w niektórych
zachowuje się jak idiotka. Miałam zamiar
odmówić uczestnictwa w tym szlabanie, zapominając, że nie mam nic do
powiedzenia w tej sprawie. Jak to się w ogóle stało, że w tym momencie
zapomniałam o tym, co zrobiłam? Rozumiem, że droczenie się z Malfoyem jest
podstawą, ale nie popadajmy w skrajności. Dopiero co mieli ją wyrzucić ze
szkoły, zniszczyć wszelkie marzenia o przyszłości, a ona nie potrafi przyjąć
łagodnej formy kary.
Dodatkowo przewijają się taż inni przyjaciele i
znajomi ze szkoły, najczęściej najlepszy przyjaciel, Ted Lupin. Wszyscy mają
swoje konkretne cechy, nie są z papieru i stanowią przyjemny dodatek do przygód
Elizabeth.
Nauczyciele. Fanfik fanfikiem, ale podstawy kanonu w
postaci cech zapożyczonych bohaterów powinny zostać zachowane. A tak u Ciebie
Neville stał się Remusem Lupinem, McGonagall Dumbledore’em (ta kobieta miała
swoje zasady i nigdy, NIGDY, mówiąc kolokwialnie, nie nabijałaby się z innych, nie
pozwalałaby na pyskowanie uczniom, nie okazywałaby nawet swoich uczuć, była to
poważna kobieta z zasadami, a hasła do jej gabinetu wcale nie są zabawne), na
koniec Draco wcielił się w Severusa Snape’a, ale nieco podkoloryzowanego. Jest
nieco zdolniejszy (w końcu lepszy od Voldemorta), przystojniejszy i na deser
alkoholik. Tego ostatniego jeszcze mogłabym wybaczyć, bo wiem, że wiele fanek
uwielbia jego postać, ale resztę nie. Mogłaś na miejsce tych postaci wymyślić
własne. Twojego dobrego i wyrozumiałego opiekuna Gryfonów, Twoją dyrektorkę,
która lubi utarczki z Malfoyem. Wtedy to opowiadanie wyglądałoby o wiele
lepiej.
Jednak gwóźdź do trumny to Harry Potter. Możesz go
nie lubić, ale zrobiłaś z niego chore psychicznie dziecko w ciele dorosłego
faceta. A na dodatek jego jedenasto czy dwunastoletni syn tego nie widzi i
stroi fochy, gdy ktoś mówi mu prawdę. Proszę, spędza z ojcem świrem całe
wakacje i jest ślepy na jego wybryki?
- Teddy! - krzyknął wesoło
Potter. Teraz dostrzegłam, że w ręku trzymał siekierę. Najwyraźniej nie ja
jedyna.
- Wujku... Po co ci ta...
yhm... siekiera? - zapytał Lupin.
- Rąbałem cegły, kiedy
pojawił się Malfoy i porwał mnie tutaj - odpowiedział całkowicie spokojnie
Harry.
- Daj mu spokój, Lizzy. W te
wakacje, kiedy Albus się przewrócił i rozbił kolano, o mało nie poszedł...
yyy... wyrąbać całej Doliny Godryka - mruknął zawstydzony Ted.
- No nie! A kto wydzierał
się, że zabije tego drania, który podłożył jego dziecku kamień pod nogi?! -
Lupin z irytacji tupnął nogą. - Boże, ja nie chcę wiedzieć co by się stało,
gdyby mnie tam nie było! Wrzeszczałeś, że zamordowali ci dzieciaka!
Ciocia Ginny wyjechała na dwa miesiące, a ja
wolałem nie zostawiać wujka z dzieciakami. Sama rozumiesz. Zresztą i tak prawie
nie podpalił całej Doliny Godryka.
I nie powiesz mi, że to jest normalne. Skoro go aż tak nie lubisz, trzeba
było całkowicie pominąć jego postać lub nawet w ostateczności uśmiercić niż
robić coś takiego.
5/10
Styl:
ogólnie dobry, ale bez większego polotu. Czyta się
przyjemnie, dodatkowy plus masz za to, że mimo iż nie lubię narracji
pierwszoosobowych ze strony dziewczyny, to u Ciebie czytałam z przyjemnością i
nie przeszkadzało mi to wcale.
Słownictwo także w porządku, Twoje największe błędy,
to powtórzenia „być” i często pojawiające się „ażeby”. Nad tym pierwszym musisz
popracować i starać się przekształcać zdania, w drugim polecam czasem użyć
innych synonimów.
W nowszych rozdziałach nadużywasz także
wielokropków. Tego znaku interpunkcyjnego nie stosuje się często i w
dziewięćdziesięciu procentach u Ciebie wystarczy zwykła kropka.
7,5/10
Logika:
- Pieniądze i klucz do skrytki. Elizo, zostawiłem tam sporo pieniędzy na
późniejsze lata. Tyle, ile masz, powinno wystarczyć na zakup potrzebnych rzeczy
i oszczędności na rok w Hogwarcie. – To on się wybiera na tamten świat? Ile musi mieć oszczędności. Normalny
rodzic skoro już musiał, to założyłby jej skrytkę, ale nie umieszczał tam aż
takiej ilości pieniędzy. Za rok może dać jej znów pieniądze na wymianę.
Nie wierzę, aby żaden mugolak przed
Elizabeth nie czytał „Harry’ego Pottera”.
Nauczyciele nie jeżdżą z uczniami
pociągiem. Jak już wspominałam w świecie czarodziejów jest inaczej niż w
Polsce, młodzież nie ma takiego nadzoru, a porządku pilnują prefekci i prefekci
naczelni.
W Hogwarcie miałam jeszcze pewną przyjaciółkę. Nie ufałam jej jednak wystarczająco, bo wspomniana
już wcześniej Anita McGlayer była plotkarą. Jedną z największych, jakie widział
świat. – Skoro jej nie ufała, to nie mogła nazwać
przyjaciółką, jedynie koleżanką
- Zapominasz się, chłopcze! – Do dorosłego faceta?
Wysłałam już patronusa do Ministerstwa, także wszelkie
świstokliki do Hogwartu zostały wyłączone. – Co
najwyżej mogli rzucić czar ochronny na zamek, nie „wyłączyć” świstokliki
Niech przyniesie eliksir na skutki uboczne Cruciatusa! – Coś takiego jak skutki uboczne nie istnieje, chociaż w opowiadaniach
jest tego tyle jak grzybów po deszczu.
Staliśmy właśnie przed marmurowym pomnikiem Albusa
Dumbledore’a, który uśmiechał się promiennie. Kolejna mugolska rzecz w tym zamku. Pomnik
był martwy. Czarodziej z długą brodą stał nieruchomo i wesołymi oczyma
badał ścianę naprzeciwko której stał. – W
Hogwarcie nikt nie postawiłby mugolskich przedmiotów, dodatkowo posągi były
martwe, nie spacerowały sobie jak obrazy, tylko stały spokojnie. Owszem,
niektóre strzegły czegoś lub poruszały się jak np. chimera przy gabinecie
dyrektora.
Nie można kota
transmutować w człowieka, a już na pewno owo zwierzę nie posiada wtedy
zdolności mowy.
2,5/5
Poprawność
językowa
Wszystkie wypisałam z rozdziału pierwszego, szóstego, siódmego, ósmego i
dziewiątego. I te na będące interpunkcją z pozostałych. Największy problem masz
z ortografią w postaci dzielenia wyrazów, które należy pisać łącznie, brakiem
haczyków i nazwami, poprawną budową dialogów oraz interpunkcją. Poprawy nie widać,
miałam wrażenie, że w ostatnich rozdziałach nagromadziło się jeszcze więcej
błędów, które nie pojawiały się we wcześniejszych. Rada na przyszłość, gdy
zabierasz się za pianie jakiegokolwiek ff, to najlepiej najpierw sprawdzić, jak
poprawnie zapisuje się charakterystyczne nazwy dla danego świata.
Rozdział I
Po tym, kiedy pierwszej nocy
obudziłam się z krzykiem, wolały ażebym
spała spokojnie. – przecinek
Od pamiętnego dnia, gdy Dracon
Malfoy odwiedził mój dom unikała
mnie. – przecinek
Nie tak, jak na dziwoląga. – bez przecinka
- Owszem, równie odważny, co profesor Malfoy - odparł i
zamyślił się na chwilkę. – bez przecinka
- Pan Draco powstrzymał Śmierciożerców przed wysadzeniem
Hogwartu, jednocześnie skazując Snape’a na śmierć - powiedział smutno
sprzedawca. – śmierciożerców; wypisuję raz, ale odnosi się do wszystkich
późniejszych rozdziałów
Tuż za
nią stał właśnie blondyn, który jak
mniemała do tej pory, był tchórzliwą fretką. – przecinek
McGonnagall wspominająca bitwę o Hogwart, smutek wszystkich zgromadzonych. –
McGonagall; także odnosi się do wszystkich rozdziałów, jak dobrze pamiętam od
ósmego było już dobrze zapisane
Nie byłam przebiegła jak Ślizgon, ani inteligentna jak Krukon. –
bez przecinka
Radziłam sobie doskonale jedynie na Zaklęciach i Eliksirach. – zaklęciach, eliksirach; nazwy przedmiotów małymi
literami, także odnosi się do wszystkich późniejszych rozdziałów
Był Legilimentą i Oklumentą.
– nie ma takich wyrazów, co najwyżej. Znał oklumencję i legilimencję.; także
odnosi się do wszystkich następnych
Ja otoczyłam się szczelnym murem, tak by on nigdy nie był w stanie
mnie zranić czymkolwiek, od czasów pamiętnej lekcji Eliksirów, z której wybiegłam z
płaczem. – Ja otoczyłam się szczelnym murem tak, by on nigdy nie był w stanie
mnie czymkolwiek zranić, od czasu pamiętnej lekcji eliksirów, z której
wybiegłam z płaczem.
Najczęściej wtedy dostawałam szlabany. – szlaban; w danej chwili
dostawała jeden
Wiedziałam to, bo mugolaki jeszcze
częściej tracili punkty, niż sami Gryfoni. – traciły;
bez przecinka
Jeśli jeszcze kiedyś użyje wobec
mnie jakiejkolwiek słownej obrazy, to nie będę się bała żadnych szlabanów, czy też utraty punktów. –
bez przecinka
Tonąc w swoich wyobrażeniach tego
roku, zupełnie nie zauważyłam, jak do przedziału wchodzą moi przyjaciele. – weszli
Po śmierci Remusa i Nimfadory -
rodziców Teddy’ego - byli... cóż,
nietowarzyscy. Natomiast sam Lupin był
dumny. Rozumiał i chociaż bolało był
szczęśliwy, bo wiedział, że ma na kim polegać w każdej chwili. – powtórzenia
Jego wygląd często się zmieniał, bo
odziedziczył po matce swój talent. –
odziedziczył talent po matce
Właściwie jedyną rzeczą, w której byłam od niego lepsza, były Eliksiry. – powtórzenie, eliksiry
Nie mieli tak długich języków, jak dziewczyny i im można było
bezgranicznie ufać. – bez przecinka
- Justin i Oliver spędzili je razem,
ja też miałem dołączyć, ale Chłopiec-Który-Przeżył-By-Inni-Wpadli-W-Depresje...
- przewrócił wymownie oczami. –
Chłopiec, Który Przeżył, By Inni Wpadli W Depresję; także odnosi się do
wszystkich następnych rozdziałów; wielka litera (wyjaśnienie poprawnej
konstrukcji dialogów trochę niżej)
Naszym głównym tematem był Ted, gdyż
Weasley’ówna nie do końca wiedziała,
co ten do niej czuje. – Weasleyówna; także odnosi się do wszystkich następnych
rozdziałów
Przyszedł po Pelerynę Niewidkę, którą wujek niezdara pożyczył Tedowi na pewien
czas. – pelerynę-niewidkę; także odnosi się do wszystkich następnych rozdziałów
Młody Potter zapewnił Teda, że będzie mógł pożyczać tę Pelerynę, kiedy będzie miał na to ochotę. – powtórzenie; pelerynę
Nawet jeśli byłam obojętna na
złośliwe uwagi profesora Malfoy’a,
to z pewnością nie potrafiłam ukryć zirytowania, kiedy okazywał wobec nas
niesprawiedliwość. – Malfoya; także odnosi się do wszystkich następnych
rozdziałów, chociaż czasem napisane jest poprawnie
Przynajmniej Filius Flitwick mnie
lubił, bo nie można było tego
powiedzieć o szurniętej nauczycielce Wróżbiarstwa.
Trelawney była dokładnie taka, jak
opisała ją Rowling. Natomiast profesor Binns był najlepszym przyjacielem Irytka. Wcale nie był nudny, czasem wpuszczał nawet Irytka do klasy, ażeby ten
narobił nam szkód! – powtórzenia; wróżbiarstwa
- Oho! - zawołał Ted. Trzymał w
rękach Proroka Codziennego. –
„Proroka Codziennego”; także dotyczy wszystkich późniejszych postów
Słodkie babeczki, z twarzą Gilderoy’a Lockharta? – Gilderoya
Wyraz twarzy wskazywał na to, że były to obelgi, natomiast nagłówek był wystarczająco duży, ażeby z
łatwością przyciągnąć moją uwagę. – powtórzenie
- Teraz, kiedy Azkabanu nie pilnują Dementorzy, jest to zdecydowanie
łatwiejsze niż wtedy, kiedy Syriusz Black tego dokonał - stwierdził Justin. –
dementorzy
Pojawiał się przy nas całkowicie
niespodziewanie, tak że dopiero jego
głos przerywający ciszę, uświadamiał nas o jego obecności. – także lub
przecinek przed „że”, a nie „tak”
Z tego, co było mi wiadomo, w
pociągu musiała przebywać także Profesor
Trelawney. – profesor; także odnosi się do wszystkich następnych rozdziałów,
jednak czasem pisane jest poprawnie
- Dzień dobry, panno Seymour -
powiedział profesor nie zaszczycając
mnie spojrzeniem. – przecinek
- Zakładam, że nie rozmawiał pan
dzisiaj z wieloma osobami, jeśli nie wie pan, dlaczego przed chwilą stwierdziłem,
że panu współczuje, panie profesorze
- z opresji wybawił mnie Ted, a o jego spokoju świadczyły teraz jasno niebieskie włosy. – współczuję;
jasnoniebieskie
- De facto, rozmawiałem dzisiaj
jedynie z profesor Trelawney, która pierwszy raz od kilku lat, stwierdziła iż jestem w śmiertelnym niebezpieczeństwie. – lat
stwierdziła, iż
- Pański ojciec uciekł z Azkabanu,
panie profesorze - odrzekłam całkiem obojętnie, ale nie spuściłam wzroku z jego
twarzy, tak jak moi przyjaciele, w
momencie, gdy to powiedziałam. – twarzy jak moi przyjaciele w momencie, gdy
Więcej niż oczy ludzi, którzy z Oklumencją nie mieli nic wspólnego, a
to było dla mnie bardzo dziwne. – oklumencją; także odnosi się do wszystkich
następnych rozdziałów
- Prorok Codzienny to stek bzdur i plotek - syknął profesor i po
chwili zastanowienia wyrwał gazetę Teddy’owi.
– „Prorok Codzienny”; Tedowi lub Teddy’emu
Jednym szarpnięciem przytargał ją na pół, niszcząc zdjęcie
swojego ojca. – przedarł
Rozdział II
Zdyszana
wbiegłam na Wielka Salę - oczywiście byłam już spóźniona. – do Wielkiej Sali
Nie była to Czarna
Magia, ale... Biała Magia wcale
nie była mniej niebezpieczna. – czarna magia; biała magia; także odnosi się do wszystkich następnych rozdziałów
- Bocian lepiej
by się sprawdził - mruknęłam, za nim
zdążyłam się powstrzymać. – zanim
- Dajże spokój,
ona nie pyskuje tylko się cieszy - stwierdziła
dyrektor, chociaż w głębi duszy czułam, że ona doskonale wiedziała, jakie
mam stosunki z Malfoy’em. –
stwierdziła dyrektorka; Malfoyem
Gdy w dialogach
po wypowiedzi bohatera nie pojawiają się słowa powiedzieć, zapytać i tym
podobne synonimy, to stawia się kropkę i zdanie po myślniku zaczyna z wielkiej
litery.
- Minerwo, nie
masz bladego pojęcia, w co mnie wpakowałaś
- Mistrz Eliksirów westchnął i wywrócił oczami.
- Minerwo, nie
masz bladego pojęcia, w co mnie wpakowałaś.
- Mistrz Eliksirów westchnął i wywrócił oczami.
- Ma pan kilka
miesięcy, ażeby przyzwyczaić się do tej myśli
- wyszczerzyłam zęby.
- Ma pan kilka
miesięcy, ażeby przyzwyczaić się do tej myśli.
- Wyszczerzyłam zęby.
Rozdział III
Gdyby portrety
się mnie zapytały dlaczego tutaj siedzę, nie musiałyby pana ściągać pod Wieżę. – wieżę
Tuż pod Wieżą
Gryffindoru zdałam sobie sprawę z tego, iż zapomniałam zapytać profesora
Longbottoma o hasło do Pokoju Wspólnego.
– pokoju wspólnego; także odnosi się do wszystkich następnych rozdziałów
Rozdział IV
Znosiła to
dzielnie, do póki nie zaczął szydzić
z jej zainteresowania „Harrym Potterem”. – dopóki
Wiedziała, że
może przypłacić to punktami od
Gryffindoru. – ujemnymi punktami dla Gryffindoru; także odnosi się do
wszystkich następnych rozdziałów
Pędem rzuciła
się w kierunku Wieży Gryffindoru, chcąc znaleźć się jak najdalej od pijanego Opiekuna Slytherinu. – opiekuna
Rozejrzałam się
w około. – wokoło
Czuje ucisk w klatce piersiowej. – czuję
- Obiecuje i jak chcesz to mogę ci nawet złożyć Wieczystą Przysięgę - wyszczerzył zęby. – obiecuję; przecinek; kropka i
wielka litera
Cóż, zawsze
wydawało mi się, że to oznacza nadzieje,
ale Teddy był inny... – nadzieję
Blizna, którą
zostawił mu na czole Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać
była mocno widoczna. – Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać
Rozdział V
Impulsywny, spontaniczny, jak Gryfon! – bez
przecinka
Ostrożnie
odsunęłam się od niego, puściłam jego ramie
i zrobiłam kilka kroków w stronę Teda. – ramię
Wysłałam już
patronusa do Ministerstwa, także
wszelkie świstokliki do Hogwartu zostały wyłączone. – ministerstwa
- Fretka to
zawsze lepiej niż zidiociały baran, którego godłem jest kurczak - i wykłócali się tak jak dzieci, aż do czasu, kiedy
wyszliśmy na Błonia. – kropka i
wielka litera; błonia
Te propozycje
były nęcące, jednak najbardziej przemawiała do mnie opcja wypicia
Wielosokowego, przemienienie się w wujka Voldiego i zabicie obojgu - Pottera pod pretekstem Merlin
- wie - jakim i Malfoy’a, bo użera
się z idiotą, który ma siekierę. – obojga; Malfoya
Byliśmy właśnie
na Dziedzińcu, gdzie znajdowało się
jeszcze więcej uczniów, którzy spojrzeli teraz na mnie zszokowani. – dziedzińcu
- W każdym
razie Dracon - powiedział to tak piskliwym głosem, przypominającym
homoseksualistę, że ponownie zatrzęsłam się ze śmiechu. – Czyli każdy
homoseksualista ma od razu piskliwy głosik? Jak dla mnie są to jak najbardziej
normalni mężczyźni.
Rozdział VI
Byłam zła na siebie, za to co powiedziałam, po wyprawie
do Zakazanego Lasu, ale z drugiej strony wygadywałam już większe głupoty i
nigdy nie skończyło się to tak źle. – siebie za to, co powiedziałam po wyprawie
- Draco, dajże
spokój - powiedziała Minerwa, widząc co
się szykuje. – przecinek
- Z całym szacunkiem profesorze
Malfoy, - mruknęła Elizabeth, ponownie nie mogąc utrzymać języka za zębami
- ale pański ojciec udowodnił
dzisiaj, że jest sadystą. – Z całym szacunkiem, profesorze Malfoy - mruknęła
Elizabeth, ponownie nie mogąc utrzymać języka za zębami - ale pański ojciec
udowodnił dzisiaj, że jest sadystą.
Być może nawet większym, niż
Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. – bez przecinka; Ten, Którego
Imienia Nie Wolno Wymawiać
- Do kurwy
nędzy, nie ma racji i ty dobrze o tym wiesz! - ryknął i nim zgromadzeni zdążyli
się obejrzeć, w kominku zapłonęły zielone płomienie, w których zniknął, Mistrz Eliksirów i nauczyciel
w Hogwarcie, Draco Malfoy. – bez przecinka; lepiej by brzmiało, gdyby zostało
tylko jedno określenie albo Mistrz Eliksirów, albo Draco Malfoy
Osobiście
dostarczył nam zgodę, na Twój udział
w Konferencji Eliksirów. – bez przecinka
Mama mnie
pozdrowić? – Mama miałaby mnie pozdrowić?
Kochał ją,
ogromnie ją kochał, ale nie podobało mu się, że przestała mnie traktować jak córkę, tuż po tym kiedy okazało się, że
jestem czarownicą. – córkę tuż po tym, kiedy
To było przykre i trudno było to znieść. – powtórzenie
Czułam się jak
ostatnia kretynka wpierając jej, że
chodzę do szkoły z internatem po drugiej stronie Anglii. – przecinek
Z tego co
wiemy, przypłaciła Pani swoją odwagę bólem,
zadanym przez Lucjusza Malfoy’a,
którego mój mąż, Ronald aktualnie poszukuje wraz z innymi Aurorami. – bez przecinka; Malfoya; aurorami
Będę dostępna
tylko przez świętami - powiedziałam
i wiedziałam, że w tej właśnie chwili wypadałoby powiadomić moją przyjaciółkę, o zbliżającym się
wydarzeniu. – przed; bez przecinka
- Wyciągnęłam
to siłą od Teddy’ego, kiedy wrócił z gabinetu dyrektorki, po tej akcji w
Zakazanym Lesie - powiedziała, a widząc moją minę szybko dodała - eee... Nie, spokojnie! – po „dodała” dwukropek
Tylko ja wiem, o tym wszystkim. – bez przecinka
- Przepraszam Victorie... - mruknęłam
zawstydzona. – przecinek; bez wielkokropka
- Dzięki Victorie - wyszczerzyłam zęby. – przecinek; kropka, wielka litera
Dziesięć punktów od Gryffindoru, za zawracanie
głowy nauczycielowi. – Minus dziesięć punktów dla Gryffindoru za zawracanie
głowy nauczycielowi.
- Lizzy... ja
faktycznie mam teraz Transmutacje i
jeśli nie dotrę pod salę w ciągu dwóch minut, będę spóźniona - mruknęła
Victorie, ale wcale się nie ruszyła. – transmutację
- Obiecałeś mi do cholery! - wrzasnęłam, gdy cała
moja złość wezbrała się we mnie. – przecinek
Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że powstały specjalne zaklęcia zmieniające pogodę... kto
wie, czy tak nie było? – przecinek
- Elizabeth, - powiedziała Anita - dlaczego się
tak denerwujesz? – bez przecinka
- Dziesiąty raz
dzisiaj strąciłaś moją kaczuszkę, do
kąpieli! - zdenerwowała się. – bez przecinka
McGlayer
przycisnęła ją mocniej do siebie, a z zabawki wydobył się pisk, przypominający
odgłos, który wydał z siebie Justin, kiedy biegał po całym Hogwarcie (a trzeba
przyznać, że jest szybki), bo ubzdurał sobie, że Czekoladowa Żaba chce go zjeść. – czekoladowa żaba
- Żartuje
przecież! – żartuję
On nie widzi
świata po za tobą! – poza
Bierz te Cynamonowe Szpadle i idziemy. –
cynamonowe szable
Ruszyłyśmy dróżką, ku domowi. – bez przecinka
Był ogromny. Jego okna były zabite
deskami. – powtórzenie
Można byłoby rzec, że przebrał się za
Severusa Snape’a, gdyby nie fakt, że jego usta były w kolorze różowych landrynek - i wbrew pozorom nie był to efekt metamorfomafii, lecz
najzwyklejszej, różowej szminki. – powtórzenia
Duchy
natychmiast ustawiły się, w okręgu
dookoła okna, a ja, Justin i Olivier
stanęliśmy za Lupinem, który stał tak, że Victorie miała znaleźć się
naprzeciwko niego, gdy wejdzie. – bez przecinka; Justin, Oliver i ja (siebie
wymienia się zawsze na samym końcu); powtórzenie
- Moja ciotka, zawsze kiedy kot sikał na
wycieraczkę, sikała zaraz po nim i przez to wiecznie mieliśmy obsikaną
wycieraczkę... - wtrącił żałośnie Justin i zdawało się, że był to tekst wyrwany
z kontekstu jego rozmowy z Olivierem. – ciotka zawsze, kiedy
Zarówno Whitehourse, jak i Fenton przeraźliwie
szlochali. – bez przecinka
Za to sam Lupin
stał lekko otępiały i wpatrywał się w Victorie i z szerokim uśmiechem. – spójnik niepotrzebny
- Nie prawda! - odezwał się pomysłodawca,
a ja zachichotałam. – nieprawda
- Mogliście mi
wcześniej powiedzieć, co dokładnie zamierzacie zrobić w Wrzeszczącej Chacie... – we Wrzeszczącej Chacie
Przechadzałam
się dróżką i nie miałam niebieskiego
pojęcia, dokąd ona może prowadzić. –
zielonego pojęcia (nawet jeżli jest to sen); bez przecinka
Słońce grzało,
chociaż nie było tak ciepło, jak w
lecie. – bez przecinka
W rzeczywistości, czekał na nią właśnie
tam. – bez przecinka
Cieszyłam się,
że te oświadczyny wcale nie mają się odbyć w
Wrzeszczącej Chacie, bo blondynka prędzej by nas zabiła, niżeli zgodziła się
wyjść za mąż. – we
Po wojnie Ted
dostał sporą ilość pieniędzy, za
zasługi rodziców. – bez przecinka
Ta kobieta
wydawała Żonglera i nie raz słyszałam,
że jest nienormalna. – „Żonglera”
Mając otwarte oczy widziałam Anitę, z szeroko otwartymi ustami i Leo, która akuratnie drapała
się po plecach. – oczy, widziałam Anitę z
Błyszczały bardziej, niż kiedykolwiek dotychczas.
– bez przecinka
Rozdział VII
Świętowanie
przeniosło się z Hogsmeade, do Wieży
Gryffindoru. – bez przecinka
Siedziałam na
fotelu przed kominkiem, zupełnie nie
czuła na to, co się dzieje dookoła. – nieczuła
Ograniczałam
się jedynie, do oceny wyglądu, gdy
Anita mnie wypytywała. – bez przecinka
Od pięciu minut
próbuje zwrócić na siebie twoją
uwagę - stwierdził, przyglądając mi się badawczo. – próbuję
Zupełnie, jak jego ojciec, a moja niedoszła ofiara. – bez przecinka
Przeczesał ręką
włosy i rozejrzał się po Pokoju. –
pokoju; też odnosi się do wszystkich późniejszych rozdziałów
- Wkrótce
będzie po ciszy nocnej, ale jak chcesz
to mogę ci pożyczyć Pelerynę -
zaproponował po chwili. – przecinek; pelerynę
- Nie planuje dzisiaj żadnej nocnej eskapady.
– planuję
Albo raczej w
dziadka, bo James senior podobno był inteligentniejszy,
niż Harry. – bez przecinka
A właściwie to
mam i właśnie się w nim znajduje. –
znajduję
Zerknęłam w
swoje odbicie i tak jak się
spodziewałam, wcale nie ujrzałam mojego profesora. – przecinek
Jej usta
poruszały się i choć nic nie słyszałam, od razu wiedziałam co mówi. – przecinek
Była dumna i twierdziła, że bardzo mnie kocha. W tle widać było dom. Nie był jakiś
specjalnie piękny, ale za to ten pierwszy, który zapamiętałam z dzieciństwa. –
powtórzenie
Jego palce
musnęły moje ramie przez cienki
materiał peleryny. – ramię
- No, Seymour, - uniósł brew - nie masz nic
do powiedzenia? – No, Seymour. - Uniósł brew. - Nie masz nic do powiedzenia?
Mimo wolnie zadrżałam, a on uśmiechnął się triumfalnie. – mimowolnie
Dorobiłaś się szlabanu, na następny tydzień - odparł
ironicznie, a w szarych oczach zabłysło zadowolenie. – bez przecinka
- Myślę, że już
to przerabialiśmy, panie profesorze - odrzekłam zirytowana, wspominając w
myślach moment, kłótni Malfoy’a i
Pottera w ten nieszczęsny dzień, gdy z Tedem zawędrowaliśmy do Zakazanego Lasu.
– bez przecinka
- To ja...
powinienem cię przeprosić - stwierdził, po długim namyśle, a ja spojrzałam na niego, jak na kosmitę. – bez przecinka
Nie zakładałam,
że od razu weźmie mnie na Konferencję z wielką radością, ani też nie wmawiałam sobie, że przestanie szukać na mnie
haka. – bez przecinka
Podbiegł do nas
nie kto inny, jak Fenton. – bez
przecinka
Przez chwilę
rozważał to co wydobyło się z moich
ust, aż w końcu pojął znaczenie tych słów. – przecinek
- Niech ci
będzie, córkowa, czy tam
zięciulkowa, jak tam wolisz - odparł chłopak. – bez przecinka
Pomożecie mi, czy nie? – bez przecinka
- Kontynuuj -
zachęcił go Justin, z miną szalonego
naukowca. – bez przecinka
Rozdział VIII
Przyznam, że
sama lubiłam włóczyć się nocą po zamku, ale nie kiedy było to tak ryzykowne! – niekiedy
Nie dość, że
rzucisz na siebie zaklęcie kameleona, to jeszcze będziesz miała Niewidkę - zaczął argumentować Teddy, a
ja się załamałam. – niewidkę;
złamałam/poddałam
- Idziemy, a
jak nas złapią to przysięgam, że
zginiecie nim w ogóle zdążycie wylecieć ze szkoły! – przecinek
-Chodź Lizz - usłyszałam z prawej
strony. – przecinek
Czułam się niezręcznie rozmawiając z nim o tym na
cichym korytarzu, nie widząc nawet jego twarzy. – przecinek
Od kiedy Malfoy przestał mi dokuczać, kompletnie wypadło mi z głowy, że ta konferencja jest coraz bliżej. – Konferencja
Od kiedy Malfoy przestał mi dokuczać, kompletnie wypadło mi z głowy, że ta konferencja jest coraz bliżej. – Konferencja
Moja amunicja
nadal świeciła i dzięki Merlinowi, ani Binns,
ani Irytek tego nie zauważyli. – i, dzięki Merlinowi, ani
Nauczyciel Historii Magii, który leciał tuż za
nim, miał zmierzwione, siwe włosy, a
ubrany był w garnitur. – historii magii; wszystkie duchy mają srebrne włosy,
więc to określenie jest zbędne
Iryt zrobił
szybki unik sprawiając tym samym, że
ofiarą stał się nieszczęsny Albus Dumbledore. – przecinek
Och, pomnik nie
tylko był zupełnie zdeformowany, ale miał też zieloną ospę za równo na twarzy, brodzie,
jak i szatach! – zarówno; bez przecinka
- Nie da się
nic zrobić - mruknęłam nieśmiało żeby
przerwać przeraźliwą ciszę, ale profesor spojrzał na mnie z wyrzutem. –
przecinek
Do gabinetu
McGonagall wpadł nie kto inny, jak
wściekły Malfoy. – bez przecinka
Oszalałaś Minerwo - zdenerwował się Dracon, a ja patrzyłam na niego kompletnie zaskoczona. –
przecinek
Dlaczego nie
jestem w Azkabanie za te wszystkie zbrodnie, które popełniłem? - szybko
przemieścił się, tak że stał teraz między mną, a McGonagall patrząc
jej w oczy. – się tak, że teraz stał między mną a McGonagall, patrząc jej
Mam dość tej
twojej śpiewki - warknął na nią Malfoy, a ja kompletnie nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. –
przecinek
Tak doskonale
wiedział, co chce powiedzieć. – chcę
- Profesor
McGonagall, - nie pogarszaj swojej sytuacji. Nie... nie będziesz odrabiała
kary na tych szlabanach - ja... dziękuje. – Profesor McGonagall. - Nie
pogarszaj swojej sytuacji. Nie, nie będziesz odrabiała kary na tych szlabanach.
- Ja... dziękuje.
Profesor
Longbottom powinien gdzieś się tu kręcić, niech odprowadzi cię do wieży - uśmiechnął się zjadliwie wiedząc, co mnie czeka. –
kropka, wielka litera; przecinek
- Bomba miała
trafić w Irytka, a nie w posąg - odpowiedziałam szybko, błagając w duchu
Merlina, by nie zainteresowali się z
jakich to powodów. – przecinek
- Krócej mówiąc Fenton wkopał cię w tą aferę, po czym sam zwiał do swojego
dormitorium, tak? - zapytał już na głos Malfoy. – przecinek; tę
Zapadła
pomiędzy nami cisza, która trwała, aż do chwili, kiedy dotarliśmy do Portretu Grubej Damy. – portretu
Dzięki
Malfoyowi jeszcze się nie pakuje. –
pakuję
Chwilami
wydawało mi się, że śnie. – śnię
Och, nie jeden szlaban! – niejeden
- Nie
interesują mnie żadni przystojni gracze Quidditcha,
a już tym bardziej nowa moda. – qudditcha
Krążą pogłoski, iż Malfoy stał się okrutniejszy,
niż Sami-Wiecie-Kto. – bez przecinka
Gdyby nie szybka reakcja Chłopca-Który-Przeżył,
uczniowie zapewne znaleźliby się w ogromnym niebezpieczeństwie. – Chłopca,
Który Przeżył
Przysłuchując się tym szeptom, przyszło mi na myśl, że rozmowa toczy się o Lucjusz Malfoyu i
jego miejscu pobytu - mówi nasze tajemnicze źródło. – rozmowa dotyczy Lucjusza
Malfoya
Zapewniam cię,
że to nie Harry uratował Hogwart - powiedziałam cicho mając nadzieję, że to zakończy temat. – przecinek
Fakt, że Pan Potter jest nieodpowiedzialny i
niezdarny, nie oznacza, że trzeba mi od razu przypisywać ratowanie całego
Hogwartu. – pan
- Myślę, że to,
co pisze Skeeter jest prawdą - odparł Potter, a sala zamarła wpatrując się w Mistrza.
– przecinek; Mistrza Eliksirów/nauczyciela/profesora
- Nie bronię
panu wierzyć w te bzdury, panie Potter, aczkolwiek... - zaczął chłodno Malfoy,
ale teraz to ja mu przerwałam, mając nadzieję, że dostanę za to reprymendy z jego strony. – że nie dostanę
I zarówno ja, Ted jak i twój ojciec już byśmy nie
żyli, gdyby nie profesor Malfoy, profesor Flitwick i profesor McGonagall! –
Ted, twój ojciec i ja
Rozdział IX
Jeszcze przed chwilą
byłam w dormitorium, żeby odłożyć rzeczy z lekcji, a teraz stałam tutaj zastanawiając się, co mnie czeka.
– przecinek
Stał dumnie z założonymi
na piersi rękoma, a jego szczupła
wyrzeźbiona sylwetka została niesamowicie podkreślona poprzez ubranie. – rękami
- Myślałem, że to ja tu
jestem nauczycielem, Seymour – stwierdził
przyglądając mi się z uwagą i opierając o mahoniowe biurko. – przecinek
- Kusząca propozycja, ale
chyba nie skorzystam – mruknęłam
zastanawiając się, po co on mnie tu właściwie ściągnął. – przecinek
Założyłam ręce na piersi z niecierpliwością oczekując aż zacznie mówić. – przecinki
Powiedz mi... robiłaś coś w sprawie Passionencji? – bez wielokropka;
passionencji; odnosi się do wszystkich rozdziałów
- Właściwie, to
kompletnie o tym zapomniałam. - przyglądałam
się teraz uważniej stalowym tęczówkom, ale nie mogłam z nich niczego wyczytać.
– wielka litera
- Lepiej żebym usłyszała to od pana, niż pozwoliła swojej głowie snuć
nienormalne domysły - zaśmiał się
złośliwie. – przecinek; kropka i wielka litera
Widziałam jak powoli
wznosi bariery ochronne. – przecinek
- Rusz się, Seymour – syknął idąc w kierunku wspomnianego
wcześniej regału. – przecinek
Szczerze mówiąc w ogóle ich sobie nie
wyobrażałam! – przecinek
Niestety nie udało mi się
namówić Minerwy, żeby załatwiła mi do niej trumnę - powiedział Malfoy przypominając mi tym samym o
swojej obecności w pokoju. – przecinek
Tylko ci bardziej
sprytni, którzy znają się na transmutacji i powiększania w magiczny sposób pokoi. – powiększaniu
Szczerze mówiąc zaskoczył mnie tym zdaniem. –
przecinek
- Jest jeszcze jedna, ja
nigdy nie wykorzystuje swojej
pozycji - syknęłam. – wykorzystuję
Nie masz całego dnia, a
ja chciałbym cię teraz uprzejmie poinformować, że żadnej z tych ksiąg nie
znajdziesz w Bibliotece, a także
żadnej z nich stąd nie wyniesiesz. – bibliotece
Na zielonej, starej okładce pisało, „Legilimencja i Passionencja - jak połączyć te dwie
dziedziny?”. – było napisane/zostało napisane; passionencja
- Powtarza się pan –
mruknęłam, ale puścił tą uwagę mimo
uszu. – tę
Z jego ust wydobywały się
uwagi typu: „co za idiota”, „kretyn nie dotrwa do Owutemów”, „że niby Krukon?” i „bezmózgie palanty”. – owutemów
Właściwie nie
przypominałam sobie, by kiedykolwiek dostała Troll lub Okropny na Eliksirach. – trolla lub okropnego na
eliksirach; też odnosi się do wszystkich postów, w których pojawiały się
stopnie
Nie miała tendencji do
psucia wszystkiego i można ją było przekonać odpowiednimi argumentami, gdy
miała odmienne zdanie na temat jakiegoś składniku,
czy eliksiru. – bez przecinka
W 1647 roku UMMCŚ (Unia Ministerstw Magii Całego
Świata) zaproponowała nauczanie w szkołach Oklumencji. – skoro to książka, to nazwa w całości, ewentualnie
skrót w nawiasie; oklumencji
- Tylko mi jej
nie zniszcz – mruknął w końcu
odwracając wzrok i siadając za biurkiem. – przecinek
- A ja wyglądam na Pince,
Granger, albo Sn... – urwał na chwilę - Nie oddaje czci książkom – warknął.- bez przecinka; kropka po „chwilę”;
oddaję
- Jakie do cholery pomrukiwania?!
– Jakie, do cholery, pomrukiwania?!
- Cóż, pan Lupin jest
święcie przekonany, że Kamień Księżycowy
sprowadzają dla nas Marsjanie z Wenus - rzucił, a ja z trudem opanowałam
śmiech. – kamień księżycowy
Zamieściłam w tym eseju informację ponadprzeciętne i to nie
pierwszy raz zresztą. – informacje
Za każdym razem, kiedy to
robiłam, dostawałam Zadowalający. –
zadowalający
Och, zresztą ja z każdej
pracy miałam Zadowalający! –
zadowalający
A Rey nieraz zdarzyło się
złapać Powyżej Oczekiwań, choć nie
miała połowy z tych informacji, które ja podałam! – powyżej oczekiwań
Przecież pan już mnie ma
za kretyna - przypomniałam mu. –
kretynkę
- Przecież ona ma lepsze
oceny ode mnie - zerknęłam na niego
niczego nie rozumiejąc. – przecinek
- Faktycznie mam wrażenie, że jej nie masz. – przecinek
- Wykonuje te prace najlepiej
jak potrafię - powiedziałam po chwili. – wykonuję; przecinek
Masz zamiar uczyć się Legilimencji? - rzucił nie odpowiadając na moje uprzednie pytanie. – legilimencji,
przecinek
- A dlaczego ty to
zrobiłaś? - spytał, a widząc moją zdezorientowaną minę uśmiechnął się szelmowsko. – przecinek
Możesz sobie stracić tą szansę na Konferencję w każdy
sposób. – tę
- Cześć Lizz! - zawołał wesoło, a ja poczułam przemożną chęć
kopnięcia go w tyłek. – przecinek
- Angelina, Olivier
będzie mi towarzyszył na chrzcinach, bo sama umarłabym tam z nudów, a teraz
mamy to omówienia kilka spraw, więc
mam nadzieję, że nam wybaczysz... –
do; bez wielokropka
- Lepiej żebym nie widziała cię na oczy do czasu tych chrzcin! -
syknęłam i użyłam na nim jednego z tych spojrzeń, które zwiastowały długą i
bolesną śmierć. – przecinek
6/15
Dodatki
O
mnie: poznałam Twoją osobę zarówno
z Twojego punktu widzenia jak i Twoich przyjaciół i znajomych. Jedynie
usunęłabym Twoje komentarze do wypowiedzi innych, zrobiłaś to na początku i to
wystarczy. (niebieskiego pojęcia – zielonego pojęcia;
przekręcanie związków frazeologicznych to błąd!). Popraw też literówki w
wypowiedziach innych.
O
Blogu: przydatna strona, nie mam
żadnych zastrzeżeń, jedynie popraw błędy.
Bohaterowie: opisy mogą być, zawierają krótkie, najważniejsze
informacje. Jedynie do zdjęć mam zastrzeżenie. Jeżeli już są, to wszystkie
powinny mieć identyczny rozmiar, wtedy wygląda schludniej i ładniej. Na
początku chciałam się przyczepić do Harry’ego, ale teraz nie dziwi mnie akurat
to zdjęcie.
Do Draco: Zdarza
mu się nadużywać alkoholu, ale
nie wiele osób zdaje sobie z tego sprawę. – Z opowiadania wiem, że on jest
alkoholikiem, to nie jest nadużywanie. Albo tu się pomyliłaś, albo przegięłaś w
treści.
Linki: Są posegregowane, fajnie, że opisujesz w kilku
słowach każde opowiadanie, jednak po pierwsze zwiększ czcionkę, bo nic nie
widać, a z moją wadą wzroku muszę przyciskać nos do monitora, po drugie zrób
coś, aby rozróżnić od reszty sam link, powiększ w stosunku do reszty, pogrub,
podkreśl, cokolwiek.
Spis treści, spam bez zastrzeżeń.
3,5/5
BONUS
+
za narrację
+
za passionencję, bo to ciekawa zdolność
+
gratis ode mnie, bo jeden zabraknąłby do czwórki
3
punkty
Ilość
punktów: 56/85
Ocena:
PRZYJACIEL LEMURÓW (4-)